poniedziałek, 13 stycznia 2025

Zdarzyło się w Łebie

Tratwą przez Bałtyk

61 lat temu, w oceanie zakazów, kolczastych drutów i bronowanych plaż, gdy nieznane jeszcze były słowa "sponsor" i "marketing", a wyjazd do Czechosłowacji stanowił wydarzenie rangi krajowej, Andrzej Urbańczyk, mieszkaniec Łeby, student Politechniki Gdańskiej, postanowił wraz z trójką innych narwańców przepłynąć świerkową tratwą cały "bezkresny" Bałtyk.

Więcej...

Opowieść nadbałtycka

Damian Damięcki - pierwsza rola w filmie ?Opowieść atlantycka?Było to na początku lat pięćdziesiątych, chyba w roku 1953. Akurat ukończyłem w Warszawie kurs nauczycielski, wykorzystując roczny urlop płatny i jako specjalista przedmiotowy zostałem skierowany do nadmorskiego miasteczka Łeby w powiecie lęborskim. Było to typowe miasteczko rybackie. Prawie wszyscy jego mieszkańcy żyli z ryb: albo je łowili, albo pracowali w fabryce konserw czy też w którejś z wędzarni. W porcie rybackim kołysało się około 60 kutrów.

Więcej...

Katastrofa samolotu w Łebie: wspomnienia rodziny pilota

Wujek mój, pilot ppor. Ryszard Stojek zginął w katastrofie, kiedy miałem 4 lata. Niewiele, a nawet bardzo niewiele pamiętam z okresu, kiedy mogłem widzieć wujka, mogłem z Nim być, bawić się. Z tych bardzo mglistych wspomnień pamiętam, a było to, jak wynika z opowieści mojego ojca, w pierwszych dniach maja 1965 roku, jak wujek założył mi na głowę swoją czapkę wojskową. Wtedy to miał powiedzieć, że pasuje mi ona i mam pełne predyspozycje zostać pilotem. Ja przecież niewiele rozumiałem z tego, ale wywołało to podobno ogólną wesołość. Pamiętam jak właśnie tego dnia razem z rodzicami odprowadzałem wujka do tramwaju, dumnie krocząc w wojskowej czapce. Pamiętam też taki moment, jak wujek gościł w domu moich rodziców, którzy mieszkali niedaleko lotniska Okęcie w Warszawie. Widać było z balkonu wszystkie wieże lotniska i te charakterystyczne migające kolorowe światełka. Jak wynika z opowieści mojego taty, wujek wyjaśniał co oznacza to migotanie na lotnisku i jak ono się ma do migających świateł lądującego samolotu. Jak się okazało, miało to ogromne znaczenie porozumiewawcze między pilotami, a służbą naziemną. Z ojcem nieczęsto mogłem rozmawiać na temat wujka, jego śmierci i tego, jaki był.

Więcej...

Katastrofa samolotu w Łebie: relacje łebian

Katastrofa wydarzyła się prawdopodobnie w 1964 roku. Był koniec roku szkolnego (maj lub czerwiec), południe. Zbieraliśmy się przed szkołą, ponieważ mieliśmy iść na wycieczkę klasową. Z daleka było słychać nisko lecący samolot. W pewnej chwili usłyszeliśmy huk niedaleko morza. Nasza nauczycielka pani Kowalska wystraszyła się, ponieważ w domu zostawiła małe dziecko. Pan Kowalski, który prowadził lekcję na boisku, przeskoczył przez ogrodzenie i pobiegł w stronę domu. My pobiegliśmy za nim. Na miejscu byliśmy po kilku minutach. Zobaczyliśmy szczątki palącego się samolotu i ścięte drzewa. Szczątki samolotu i pilotów były wszędzie porozrzucane i jeszcze się tliły. Po jakimś czasie przyjechała milicja i wojsko. Zabezpieczyli teren i kazali nam wszystkim odejść.

Ryszard Stańczykowski

Więcej...

Powrót z Rynny Słupskiej

Zdarzenie, które miało miejsce 13.01.1980 roku około godziny 17-ej, było niemalże "klasykiem", jeżeli chodzi o wypadki morskie przy wejściu do portu w Łebie. Bardzo często w czasie sztormów następowało wypłycenie toru wodnego - w dole pomiędzy grzbietami fal poziom wody był wtedy jeszcze niższy niż normalnie.

Więcej...

Łebscy rybacy - wspomnienia

O tym, jak rybak Czesław Kołodziej spotkał się z Rybakiem Janem Pawłem II

O tym, jak rybak Czesław Kołodziej spotkał się z Rybakiem Janem Pawłem II

Urodziłem się w 1937 roku w Baranowiczach, na dzisiejszej Białorusi. Po wojnie zamieszkaliśmy w Chełmie Lubelskim.

W kolebce PRLu...

Nie dla mnie. Ja jestem z akowskiej rodziny, moja matka jest jedną z nielicznych, co uszli z życiem ubowcom z Zamku Lubelskiego. Z Chełma przyjechałem do Szkoły Morskiej w Gdyni, nie ukończyłem jej; przeniosłem się do Zasadniczej Szkoły Szkutniczej w Pucku. Z Pucka zostałem "kupiony" jako piłkarz do łebskiego Startu. O, Start - to była kiedyś drużyna - nawet z Lechią Gdańsk wygrywaliśmy!

Więcej...

Szalupa z "Gustloffa"

Żeby jakoś żyć w tej Łebie, zaczęliśmy ze szwagrem rybołówstwo - mówi Władysław Miakisz, który 12 listopada 1945 roku osiedlił się w Łebie, namówiony przez Zenona Hokusza, męża swojej siostry.

Pan Władysław Miakisz pochodzi z Wileńszczyzny. Do 1944r., do czasu powołania do wojska (do polskiej armii), pracował w gospodarstwie rodziców. Tuż po demobilizacji w listopadzie 1945 przyjechał do Łeby, gdzie już był szwagier Hokusz oraz kilku innych kolegów żołnierzy. Objął poniemieckie gospodarstwo z domem, w którym mieszka do dziś. Wówczas mieszkali w nim jeszcze niemieccy gospodarze - stary Niemiec z synową i wnukiem. Dobrze mieszkało im się razem, Niemcy byli zadowoleni, bo polski żołnierz stanowił dla nich ochronę przed Ruskimi.

Więcej...

Rok 1954: wycieczka na Bornholm

Kuter, na którym pływałem, był akurat w remoncie i p. Walęga prosił, bym jako starszy rybak popłynął w zastępstwie na Łeb -1, gdzie szyprował Jan Hlinovsky. Poza nim płynęło wtedy jeszcze dwóch rybaków (byli szwagrami, ich nazwiska z przyczyn rodzinnych pominę); jeden z nich to motorzysta.

Wyszliśmy w morze. Motorzysta, w stanie lekko "wskazującym", trochę tłukł się po pokładzie, ale szyper uspokoił mnie, że "on był już gorszy i dawał sobie radę". Zostawiając go, poszliśmy się położyć Z pokładu dochodziło jakieś szuranie, stukanie, co Hlinovsky wyjaśnił: "on zawsze tak wszystko porządkuje, przestawia". Cóż, nie był to mój kuter, więc się nie wtrącałem. Po jakimś czasie zerwaliśmy się trzej, gdy motorzysta zaczął wbijać gwoździe w klapę dachową.

Więcej...

Ucieczka do Danii

Na morze to ja poszedłem tylko po to, żeby je przepłynąć. Przecież nie mogłem przeskoczyć, bo było za daleko - powiedział Jan Staśkiewicz. W roku 1958 uciekł kutrem z Łeby do Danii. Wrócił, gdy wypracował duńską emeryturę, a Polska odzyskała wolność.

Pochodzi z Leszna pod Warszawą. W czasie wojny dwukrotnie złapany przez Niemców dwukrotnie im uciekł, raz aż spod Berlina. Wracałem jak kot na dawne miejsce - mówi. Do Łeby trafił w roku 1954 jako pracownik pogłębiarki "Hydra". Z żoną i trójką dzieci zamieszkali przy ul. PZPR (za Niemców i zaraz po wojnie była to ul. Rynkowa, obecnie Powstańców Warszawy). Z pogłębiarki poszedł na rybaka, ukończył kurs szyprowski. Długo jednak nie popływał, bo zabrano mu wkrótce zezwolenie. Proponowali mi partię - mówi - ale odmówiłem, ja lubię grać w otwarte karty. Co z tego, że z wierzchu będę czerwony, jak w środku jestem inny? Przez rok remontował pompy, gdy jednak zabrakło szyprów - wrócił na morze, mocno już pilnowany przez łebskich stróżów ludowego ładu. Miałem w Lęborku znajomego kapitana w WOPie, nie zwierzałem się jemu ze swoich zamiarów, ale on je wyczuł, bo powiedział mi jak masz coś robić, to rób, bo widzisz, co się tutaj robi". I zrobiłem, nie mówiąc nic nawet żonie. Dopasowałem załogę na Łeb-2: płynęli ze mną Stanisław Stańczykowski i Stefan Gołaszewski. Stańczykowski nie zamierzał uciekać, tylko my dwaj. Zrobiliśmy to w marcu 1958, na Józefa.

Więcej...

12 w skali Beauforta

O losie Łeby decydowały na przestrzeni wieków żywioły: kapryśna, zmieniająca swe ujście rzeka, niosące suchą śmierć wędrujące "wydmuchy" i przede wszystkim morze, odzywające się w łebskim zakątku sztormami o wyjątkowej sile i atakujące tajemniczą falą zwaną Niedźwiedziem Morskim.

Sztormowa barka (2009-10) Sztorm (2009-10)

Więcej...

Stara Łeba

Stara Łeba - Ruiny KościołaLeży wieś u morza brzegu
i spogląda w lądu głąb,
patrząc rybak sobie myśli:
"Tam u wieży, to mój dom!"

Pędzi wiatr zachodni brzegiem,
niczym chmura sunie piasek,
wydmy świecą bieli śniegiem,
wiek za wiekiem mija z czasem.

Nie ma już wsi na wybrzeżu,
blady piasek pożarł wszystko,
okrył ciężko drzwi i okna,
zmiażdżył ludzkie to siedlisko.

Tak przeminął wiek już cały,
dalej przeszło wydmy ciało
i odkryło krok po kroku
mur, co wcześniej zasypało.

Resztki domu oznajmiają:
"Niedyś żyli tu rybacy
których dzieci tu przy łodzi
wspólne połączyły harce".

Nieopodal u cmentarza
mur kościoła się czerwieni,
zbudowane dla wieczności -
dzieło ludzkie w proch się zmieni.

Z "Chronik der Stadt Leba"
Willi Gillmanna
przełożył Robert Sochacki

Siedmiu łebian w niebie

George Bidwell w jednej ze swych książek zanotował: Pewnego niedzielnego ranka, sto lat temu, pastor oznajmił z kazalnicy w kościele św. Agnieszki na naszej wyspie, że wrak statku wyrzuciło na brzeg. W dwie minuty później kościół świecił pustkami. Gdy następnego razu podczas nabożeństwa kościelny szepnął do ucha pastorowi podobną nowinę, ten poszedł do zakrystii, zdjął komżę, po czym stanąwszy u wrót kościoła oznajmił wiernym o zdarzeniu i zakończył głośno "A teraz bracia startujemy uczciwie, razem!". Podobnie było z łebianami. Kiedy tylko kto przybiegł do zboru, stanął w otwartych drzwiach i krzyknął "Okręt w strądzie!", wszyscy jak jeden mąż wraz z białkami i dziećmi uciekali w połowie najognistszego kazania na wydmiaste wybrzeże, aby nikt nie ubiegł ich przy zbieraniu wyrzucanych falami "bitów" - darów hojnego morza. Oczywiście, że te praktyki nie podobały się ani łebskiemu pastorowi, ani też jego niebieskim zwierzchnikom.

Więcej...

Pożegnanie z Łebą

1 stycznia - Dwanaście głucho brzmiących uderzeń dzwonów - nastał rok 1945, przeznaczenie rozpoczęło swój bieg. Siedzimy w pokoju w naszej "willi na wydmie" w Łebie. Podano skromny kieliszek grzanego wina.

Więcej...

Powitanie Łeby

Do Łeby przybyłam razem z mamą i braćmi w Święta Bożego Narodzenia 1945 roku, po trwającej blisko trzy doby podróży. Przybyliśmy z Wieliczki, miałam wówczas 12 lat.

Więcej...

Pomuchel się cieszy

Ludzie od zawsze utrzymywali się z rybołówstwa i polowań, żywili się tym, co daje im ziemia, jednocześnie zabierając jej drewno i surowce naturalne. Tacy też byli rybacy łebscy, którzy dawali swym rodzinom oraz innym mieszkańcom miasta zarobek i chleb. Zarząd Miejski z 1362 roku zajmował się głównie rybołówstwem i żeglugą, a przede wszystkim rocznymi dorobkami każdego kutra przy połowie dorsza.

Więcej...

Godziny otwarcia

poniedziałek 8 - 19
wtorek 8 - 19
środa 8 - 19
czwartek 8 - 19
piątek 8 - 19
sobota 10.00 - 14.00

Kontakt

siedziba:
ul. 11 Listopada 5a [mapa]
84-360 Łeba
tel. 59 866 17 23
kom. 690 623 193
NIP: 8411338650
Napisz do nas e-mail

 

 

WYSTAWY

7

13

Edukacja regionalna

plakat zajecia edukacyjne

Mapa łebian

lebianie

Przetwarzanie danych osobowych

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie ich swobodnego przepływu (tzw. RODO). więcej

 

Ochrona danych osobowych

Funkcję Inspektora Ochrony Danych Osobowych w Miejskiej Bibliotece Publicznej
w Łebie pełni Pani Anna Cykman.
Kontakt e-mail: anka.cykman@gmail.com

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego Biblioteka Narodowa Program Rozwoju Czytelnictwa Instytut Książki Legimi Academica